> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 14 października 2014

457 - Batman: Dark Victory - sequel doskonały

Mroczne zwycięstwo to bezpośrednia kontynuacja doskonałego Długiego Halloween. Seryjny morderca Holiday, zabijający tylko w święta, został zamknięty w Arkham. Jednak Gotham City wstrząsają kolejne brutalne mordy. Tym razem na celowniku są policjanci, a przy ich zwłokach ktoś zostawia wskazówki: kartki z grą w wisielca. Batman musi rozwiązać kryminalną zagadkę, zanim zginie więcej stróżów prawa. Ponadto zmaga się z niejasną, pełną niedopowiedzeń, relacją z Seliną Kyle - Catwoman, masową ucieczką szaleńców z Arkham i porachunkami między mafijnymi rodzinami. Właśnie wtedy, w Wayne Manor, pojawia się niespodziewany gość – młody, przerażony po śmierci rodziców, Dick Grayson



Jeph Loeb kolejny raz na łamach serii o Batmanie tworzy rasowy kryminał. Wychodzi mu to doskonale, opowieść wciąga od pierwszych stron, kolejne fabularne zawirowania nie pozwalają oderwać się od lektury, a zakończenie ujawniające tożsamość mordercy – poprzedzone serią wskazówek i tropów – jest zaskakujące i satysfakcjonujące.

Porządny kryminał to jednak nie wszystko, co ma do zaoferowania Mroczne zwycięstwo. Miłośnicy superbohaterskich opowieści znajdą tu prawdziwą plejadę postaci ze świata Nietoperza – w charakterystyczny dla siebie sposób, Loeb wplata do opowieści dziesiątki bohaterów, z najsłynniejszymi wrogami Gacka na czele. Nie zabraknie Jokera, Dwóch Twarzy, Stracha na Wróble, Szalonego Kapelusznika, Pingwina, Mr. Freeze’a, Poison Ivy czy Solomona Grundy’ego. Po stronie Nietoperza stanie niezawodny Jim Gordon, seksowna Catwoman i nowy narybek: nastoletni Robin. 

Batman będzie musiał sobie poradzić nie tylko z zastępami superprzestępców, ale również z wyrzutami sumienia po staracie przyjaciela, Harvy’ego Denta znanego teraz jako Dwie Twarze. Scenarzysta poświęcił również sporo miejsca przedstawieniu relacji łączących Gacka z Kotką i historii rodziny mafijnej Falcone. Wszystkie wątki zgrabnie się przeplatają i uzupełniają, choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jest ich za dużo, to sprawiają one, że opowieść jest zróżnicowana, niebanalna i 400 stron połyka się za jednym zamachem bez choćby krzty znużenia, a z ciągle rosnącym zainteresowaniem.

Komiks wygląda imponująco, nie tylko przez swą grubość i jakość wydania, ale dzięki fenomenalnym, klimatycznym ilustracjom Tima Sale’a. Rysownik świetnie operuje czernią, zarówno Batman, jak i Gordon, skąpani w cieniu wyglądają należycie posępnie i strasznie. Dobrze wypadają sceny wszelakich potyczek Nietoperza z przeciwnikami i sceny przesłuchań. Uwielbiam charakterystyczną kreskę Sale’a, jego Batman spowity obszerną peleryną i z naprawdę długimi uszami to jedna z moich ulubionych wizji Mrocznego Rycerza (gdyby szczęka była bardziej kwadratowa to byłoby idealnie). Częste zmiany planów i zróżnicowane kadrowanie nadają opowieści dynamizmu, który doskonale współgra ze zmienną tonacją scenariusza. Wisienkę na torcie stanowią sceny retrospekcji, fragmenty malowane, utrzymane w monochromatycznych barwach.

Mroczne zwycięstwo to w moim mniemaniu sequel doskonały. Nie tylko w intrygujący sposób rozwija wątki z poprzedniej części, ale stanowi również perfekcyjną zamkniętą całość – zarówno jako opowieść o zamaskowanym superbohaterze, jak i klasyczny w formie kryminał. Po Długim Halloween Loeb i Sale mieli niezwykle wysoko zawieszoną poprzeczkę – na szczęście nie tylko bez problemu do niej sięgnęli, ale w niektórych aspektach również ją przeskoczyli. Po lekkiej przygodzie z Catwoman na Rzymskich wakacjach (która rozgrywa się równolegle z Mrocznym zwycięstwem, między walentynkami a świętem dziękczynienia), powrót do mrocznego i przesiąkniętego złem Gotham City to doskonały kontrapunkt pokazujący, za co kochamy opowieści o Mrocznym Rycerzu. Dla mnie to jedna z najlepszych opowieści o Batmanie w ogóle, a wraz z Rokiem pierwszym Franka Millera, Długim Halloween i Rzymskimi wakacjami to tetralogia idealna (szkoda, że Hush nie zbliżył się do tego poziomu). To również świetny kryminał, wciągający od początku do końca, który polecam każdemu – również tym, którzy nie przepadają za superbohaterskimi bijatykami.

Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Zachęcam też do przeczytania o:

Brak komentarzy: