> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 4 maja 2015

496 - Powrót syna marnotrawnego: Hellboy w piekle

Burza i pasja stanowiły idealne zamknięcie sagi o Czerwonym Chłopcu, który wyrzekł się swojego destruktywnego przeznaczenia i w obronie ziemi okładał pięściami wszelkiej maści szkaradztwa. Hellboy pierwszy raz pojawił się w 1993 roku, zaś ostatni (jak mogło się wydawać) tom jego przygód został opublikowany w wydaniu zbiorczym w roku 2012. W grudniu tego samego roku do sklepów trafiła kontynuacja serii – pierwszy zeszyt Hellboya w piekle.


W Polsce właśnie ukazał się pierwszy tom nowej serii o podtytule Zstąpienie. Zbierające pierwsze pięć zeszytów wydanie w niczym nie ustępuje najlepszym momentom z „oryginalnego” cyklu. To bezpośrednia kontynuacja Burzy i pasji – w wyniku wydarzeń tam przedstawionych Czerwony trafia do tytułowej otchłani, jednak nie jest to już miejsce wypełnione agonalnymi krzykami potępionych i spowite wiecznym ogniem. Piekło Mignoli przytłacza ciszą i pustką. Niemal wszyscy jego mieszkańcy opuścili je w pośpiechu, a ci, których na swej drodze spotka Hellboy, budzą raczej nasze współczucie nili przerażenie. To puste naczynia napędzane szaleństwem bądź strachem, których potęga dawno przeminęła.



Co jakiś czas Mignola wraca do wydarzeń opowiedzianych wcześniej. Niektóre sytuacje będą naturalną konsekwencją działań Czerwonego jeszcze z czasów, gdy pracował dla Biura Badań Paranormalnych i Obrony, powrócą starzy znajomi (niektórzy lubiani, inni mniej), dowiemy się co nieco o rodzeństwie głównego bohatera i będziemy świadkami jego narodzin (!). W albumie znajdziemy odwołania do Szekspira, Dickensa i Miltona (dość topornie zaserwowane) oraz będące wizytówką oryginalnej serii zamknięte historie z dreszczykiem i szczyptą humoru (zamykające zbiór Trzy złote bicze). Kolejne zeszyty prezentowane w serii tworzą pewną całość, lecz przy odrobinie chęci można by je czytać osobno – wynika to z faktu, że seria jest tworzona nieregularnie, czasem na nową część trzeba czekać nawet dziewięć miesięcy, a czasem zeszyty ukazują się co miesiąc.

Podejrzewam, że „własne tempo” było jednym z warunków Mike’a Mignoli, by ponownie był jedynym autorem serii. Twórca postaci i świata odpowiada tu i za scenariusz, i za rysunki. To doskonale nam znany styl, oszczędny w szczegóły, bogaty w czerń, kanciasty i robiący piorunujące wrażenie dzięki przemyślanej kompozycji plansz. Zwłaszcza w połączeniu z niesamowitymi historiami, które doskonale uzupełnia i którym nadaje posępnego klimatu. Dave Stewart, stały kolorysta serii, dokłada swoją cegiełkę do budowania świata – w zastosowanej palecie barw dominują szarości, brązy i zgniłe zielenie uwypuklające beznadziejność sytuacji, które są złamane tyko od czasu do czasu czerwienią krwi bądź ognia. Nawet sam Hellboy jakby wyblakł i stracił swój charakterystyczny kolor.

Hellboy wrócił do piekła niczym syn marnotrawny. Nie ma tu nazistów ani Raputina, nie ma Baby Jagi, a jego przeznaczeniem mało kto się już przejmuje. Mimo to bohater będzie niejednokrotnie zaskakiwany przez mieszkańców własnego królestwa. Choć spotkani na jego drodze bohaterowie obiecują mu wolność, czytelnik wie, że tak łatwo być nie może i wyczuwa spisek. Czy wyczuwa go również sam bohater? Tego dowiemy się pewnie z kolejnych tomów, na które przyjdzie nam jeszcze sporo poczekać. Szósty zeszyt serii ukazał się w maju 2014 roku, zaś dwa kolejne (tworzące jedną całość) są planowane na miesiące wakacyjne 2015 roku.

Recenzje poprzednich tomów:

1 komentarz:

po niemiecku pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.