> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Krótko o Vreckless Vrestlers, Hitch-hiker, Pustce




Relację z 16. Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu napiszę jeszcze w tym tygodniu, tymczasem zapraszam do bardzo krótkich wpisów o dwóch filmach noir i jednym komiksie.



Spośród ok. 350 filmów jakie powstały w złotych czasach klasycznego noir (od Sokoła Maltańskiego po Dotyk zła) tylko jeden z nich wyreżyserowała kobieta. Ida Lupino, znana z High Sierra, gdzie wystąpiła u boku samego Bogarta, nakręciła noir nietypowe, zrealizowane poza wielkim studiem z minimalnym budżetem. Hitch-Hiker z 1953 roku opowiada o mordercy-autostopowiczu, zaś akcja filmu w większości osadzona jest w aucie sunącym wolno przez rozgrzane od słońca meksykańskie bezdroża. Tragedia rozpisana na trzech aktorów jest kameralna, zaś atmosfera duszna i klaustrofobiczna. Polecam, 70 minut szybko mija, a miło czasem odpocząć od wielkich metropolii skąpanych w deszczu oraz detektywów w prochowcach i kapeluszach. W 1986 roku zrealizowano równie udany remake z Rutgerem Hauerem w roli głównej.





Vreckless Vrestlers - cóż za cudowna i bezpardonowa bijatyka w kwasowej kolorystyce! Może i na pierwszy rzut oka to komiks nad wyraz prosty (i ujmujący swą prostotą) w założeniach (biją się!), to nie można Łukaszowi Kowalczukowi odmówić iście mistrzowskiego kunsztu w rysowaniu odjechanych bijatyk i całej tony miłości, jaka wylewa się spomiędzy okładek Wrestlerów. Od dominacji obrazu nad tekstem (tu się bije, tu się nie gada!), przez cały zastęp szalonych postaci (nie mogę się zdecydować czy bardziej lubię The Eye czy Crimean Craba), po perfekcyjne opanowanie warstwy graficznej - spójrzcie, jak ten gość opowiada obrazem, jak kadruje! - Kowalczuk odpowiednio dobiera środki wyrazu do prezentowanej historii. Ponadto albumowe wydanie od Kultura Gniewu pełne jest dodatków lepszych niż w Justice. Pyszna zabawa z pulpową estetyką i komiksową formą, underground w moim klimacie: na luzie, bez spiny, z dystansem i humorem. Czekam na wersję filmową, bo aż się o to prosi - Wrestlerzy w formie animacji to byłby sztos. Human Ark - co Wy na to?



Pustka (In a Lonely Place, reż. Nicholas Ray, 1950) - historia scenarzysty filmowego oskarżonego o morderstwo. Autotematyczne noir nakręcone z klasycznym wdziękiem. Bardzo gorzkie, co potęguje zakończenie. Jedna z najlepszych ról Bogarta, któremu partneruje zjawiskowa Gloria Grahame (choć ten pierwszy chciał oczywiście, by u jego boku znalazła się Lauren Bacall). Ponadto cudowne dialogi, absolutnie doskonałe - w zależności od sceny ostre niczym brzytwa lub rozczulająco melancholijne.


Uwielbiam autotematyczne noir - Bulwar Zachodzącego Słońca to - obok Obywatela Kane'a i Poszukiwaczy Zaginionej Arki - jeden z najlepszych filmów w historii kina. W tym kontekście warto również wspomnieć Stracony weekend (1945), gdzie Billy Wilder obsmarowuje Chandlera i jego alkoholizm, który skutecznie utrudniał im współpracę przy Podwójnym ubezpieczeniu (1944). Chandler nie pozostał dłużny - w wydanej cztery lata później Siostrzyczce pisarz dosadnie rozlicza się z Hollywood i panującą tam bufonadą wytykając filmowcom zamiłowanie do taniej sensacji
Powyższe luźne spostrzeżenia pierwotnie zostały opublikowane na facebookowym fanpage'u bloga

Brak komentarzy: