> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 16 maja 2016

Na tropie Catwoman - Ed Brubaker, Darwyn Cooke, Cameron Stewart

Catwoman wydana w ramach serii DC Deluxe zbiera pierwsze dziewięć z trzydziestu siedmiu zeszytów serii o pięknej włamywaczce pisanych przez Eda Brubakera od 2001 do 2004 roku. Zbiór uzupełniają: zamknięta fabuła Wielki skok (będąca wstępem do wydarzeń z regularnej serii) oraz tytułowa opowieść o prywatnym detektywie Slamie Bradleyu szukającym rzekomo zmarłej Seliny Kayle publikowana pierwotnie w miesięczniku Detective Comics. Brubakera wspomagają posługujący się cartoonową kreską Darwyn Cooke (seria kryminałów Parker) oraz Cameron Stewart (komiksowa kontynuacja Fight Clubu Palahniuka).





Brubaker obdziera superbohaterów z niesamowitości i wpisuje ich w dobrze sobie znane realia – z Kapitana Ameryki uczynił bohatera historii szpiegowskiej, jego Daredevil stał się postacią z brutalnego kryminału rozgrywającego się na ulicach Hell's Kitchen. Nie inaczej jest z Catwoman – piękna i niebezpieczna włamywaczka porusza się tu po najciemniejszych zaułkach Gotham. Po początkowym skoku (historia rozpisana wedle klasycznego schematu heist movies – przygotowanie i realizacja ryzykownego planu zwieńczona krwawym finałem), schodzi ona na dobrą drogę. Wciśnięta w obcisły, smoliście czarny kostium stawia czoła handlarzom narkotyków i skorumpowanym gliniarzom, staje w obronie prostytutek. Partneruje jej Slam Bradley, cyniczny prywatny detektyw o złotym sercu i twardych pięściach – postać, która w uniwersum DC zadebiutowała jeszcze przed Batmanem. Nie ma tu miejsca na wielkie pojedynki z superłotrami. Brubaker maksymalnie urealnia opowieść o Catwoman, osadzając ją w realiach brudnych zaułków, społecznych problemów i drobnych przestępców, wśród nocnych klubów o wątpliwej reputacji i jaskrawych neonach rozpraszających nieprzeniknione mroki Gotham.

Choć nie brakuje niespodziewanych zwrotów akcji, to Na tropie Catwoman jest rasowym kryminałem – liczy się śledztwo, szukanie śladów i przesłuchiwanie podejrzanych. Dlatego też wielu czytelnikom komiks może wydać się przegadany, zaś ciężki, depresyjny klimat i pierwszoosobowa narracja przywołująca na myśl klasyczne czarne kryminały, ograniczenie do minimum nadnaturalnych motywów, kolorowych kostiumów i supermocy może zrazić wszystkich miłośników współczesnego superhero spod znaku Nowego DC Comics, gdzie liczy się przede wszystkim akcja. U Brubakera najważniejsza jest opowieść, liczą się intryga i klimat. Niezależnie, czy pisze kolejne części autorskich serii (doskonałe Fatale), czy pracuje dla Wielkiej Dwójki.


Catwoman w rękach Brubakera staje się niejednoznaczną i fascynującą bohaterką. Przywdzianie nowego kostiumu jest symboliczną przemianą. Również drugoplanowe postaci – cyngiel do wynajęcia Stark (skojarzenia z Parkerem narzucają się same) i detektyw Bradley – choć zbudowane na doskonale znanych archetypach wzbudzają sympatię czytelnika. Doskonałe dialogi, zaskakujące i wciągające intrygi, ciekawi bohaterowie – Brubaker doskonale wie, jak przekupić czytelnika.

Równie dobrze radzą sobie rysownicy – Darwyn Cooke i Cameron Stewart. Ich kanciaste, uproszczone rysunki, pełne kolorów i specyficznej dziecięcej niewinności na pierwszy rzut oka nie pasują do mrocznych historii o Catwoman. Kto jednak pamięta serię Parker Cooke'a, ten doskonale wie, że to tylko złudzenie. Nawiązujące do kadrów ze „starych filmów” (kryminały z lat 40. i 50. ubiegłego wieku) rysunki okraszone stonowaną paletą barw robią piorunujące wrażenie. Kreska doskonale współgra z narracją, uzupełniając ją o dodatkowe znaczenia na zasadzie kontrapunktu. Okładkami wydań zeszytowych zajął się Paul Pope.

Na tropie Catwoman to album niemal doskonały. Wciągające historie oraz nowe spojrzenie na jedną z najciekawszych bohaterek DC Comics sprawią, że pewnie jeszcze do niego wrócę. Równie chętnie sięgnąłbym po kolejne przygody Kotki pisane przez Brubakera. Mam nadzieję, że doczekamy się ich w kolejnych tomach DC Deluxe. Otwarte zakończenie narobiło apetytu na więcej.

Ocena: 9/10

RIP Darwyn Cooke (1962-2016)

Brak komentarzy: