> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 20 marca 2017

Batman, tom 7: Ostateczna rozgrywka - żarty się skończyły

Zaczyna się od trzęsienia ziemi: Batmana atakują członkowie Ligi Sprawiedliwości. Jest to jednak zaledwie niewinny wstęp do tego, co przygotował Joker. Wkrótce całe miasto zostanie rozerwane na strzępy przez mieszkańców pod wpływem niebezpiecznego gazu szaleńca. Batman zostanie wystawiony na próbę, jakiej nie zaznał od pamiętnego starcia z Bane'em, które skończyło się dla niego przymusowym pobytem na wózku inwalidzkim. Scott Snyder konsekwentnie rozwija swój plan wywracania uniwersum Mrocznego Rycerza do góry nogami. W Ostatecznej rozgrywce posuwa się dalej niż kiedykolwiek wcześniej. Żarty się skończyły.




Fundamentalnym pomysłem Ostatecznej rozgrywki jest napisanie na nowo biografii Jokera. Scott Snyder czyni z psychopatycznego klauna postać z sennego koszmaru obdarzoną nadnaturalnymi zdolnościami. Ta decyzja wzbudzi z pewnością sporo kontrowersji, jednak Snyder znany jest z wprowadzania w życie odważnych pomysłów, które niekoniecznie podobają się fanom. Sam mam sporo wątpliwości, przede wszystkim wynikających z faktu, że nowe elementy życiorysu Jokera osłabiają wydźwięk poprzednich perypetii Księcia Zbrodni. To, co szokowało w pierwszym tomie Detective Comics czy w Śmierci rodziny, z perspektywy Ostatecznej rozgrywki wydaje się niewinną igraszką. Na pewno nie można odmówić Snyderowi sprawności w opowiadaniu historii, którą czyta się jednym tchem. Scenarzysta konsekwentnie rozwija również „swoją wizję Gotham”, wplatając w fabułę chociażby wątki z Trybunałem Sów. Dzięki temu jego seria wydaje się spójna i przemyślana.

W śledzeniu wartkiej akcji pomagają pełne dynamizmu i filmowego rozmachu kadry Grega Capullo. Joker w jego interpretacji już samym wyglądem potrafi wywołać na plecach ciarki – rysownik ukazuje go skąpanego w cieniu, z szerokim uśmiechem i błyszczącymi od szaleństwa oczami, jakby wyciągniętego z horroru. Capullo doskonale odnajduje się tej efekciarskiej, ale i niepozbawionej klimatu historii o przemocy, przekraczaniu własnych granic i koszmarach, które stają się rzeczywistością.

Zakończenie komiksu jednych odrzuci, innych przekona odwagą i estetyką szoku. Jedno jest pewne: otwiera ono zupełnie nowy rozdział w epopei Snydera o obrońcy Gotham – dalsze tomy pokażą, czy jest to słuszny kierunek.

7/10

Recenzja została napisana dla serwisu AlejaKomiksu.com i tam pierwotnie opublikowana.

Brak komentarzy: