> expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 17 lipca 2017

Outcast: Opętanie, tom 2. Bezkresne, nieprzebyte zgliszcza

W drugim tomie serii Outcast Kyle Barnes i wielebny Anderson kontynuują swoją walkę z siłami ciemności. Podobnie jak większość serii ukazujących się na polskim rynku dzięki wydawnictwu Mucha Comics, dzieło Roberta Kirkmana i Paula Azacety trzyma stały poziom, powtarzając wady i zalety początkowych zeszytów. Osoby, którym pierwsza odsłona ich horroru psychologicznego przypadła do gustu, mogą być usatysfakcjonowane. Ci, których lektura nie zachwyciła, powinni zastanowić się nad zakupem drugiego tomu.



Warstwa graficzna autorstwa Azacety to zdecydowanie plus. Prosty styl artysty i umiejętne operowanie przez niego cieniowaniem połączone z monotonną kolorystyką idealnie oddaje pozorną senność miasteczka, w którym bohaterom przyszło mierzyć się z niewyjaśnionymi zjawiskami. Idealnie komponuje się on z niespieszną narracją prowadzoną przez scenarzystę. I tu zaczynają się schody.

Kirkman powoli wprowadza na scenę nowe postaci i odkrywa kolejne karty. Taka narracja może niektórych odrzucić. Mi upłynęła ona szybko i przyjemnie, zgrzytały jednak dwie rzeczy. Pierwszą są nagłe wybuchy ekspozycyjnych dialogów, jakie od czasu do czasu zachodzą między bohaterami. Drugi, poważniejszy zarzut, tyczy się średnio ciekawych protagonistów. Ani mający kryzys wiary wielebny Anderson, ani szukający sensu w dotykających jego najbliższych opętaniach Kyle nie zapadają w pamięć tak jak na przykład bohaterowie Sagi (o barwnej obsadzie Chew nie wspominając).

Czy wyczekuję trzeciego tomu horroru Kirkmana i Azacety? Niespecjalnie. Gdy się ukaże, pewnie przeczytam, zakładam nawet, że z podobną przyjemnością, co poprzednie dwa zbiory zeszytów. Jeśli nie dojdzie w nim jednak do jakiegoś trzęsienia ziemi, a akcja nie przyspieszy, to czwarty już sobie odpuszczę.

6/10

Autor recenzji: Jakub Izdebski

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

Brak komentarzy: